Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the really-simple-ssl domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /www/patrycja_new/wp-includes/functions.php on line 6114
Patrycja Orzechowska

Małgorzata Jankowska
„Gabinet. Między światem widzialnym a niewidzialnym”

2006

Gabinet to miejsce do pracy, obszar przeznaczony do badań, eksperymentów lub intymnych spotkań. W przeszłości oznaczał również kolekcje, w których umieszczano eksponaty, rzadkie okazy, znaleziska i kurioza z odległych zakątków świata. Te drogocenne „śmietniki” były triumfem człowieka i nauki, ale i dowodem ludzkiej bezsilności wobec praw natury, tajemnic oraz zwycięstwem umiejętności twórczych człowieka. Niemal każdy gabinet był traktowany jako 'mikrokosmos’ — 'pomniejszony wszechświat’, w którym poszczególne obiekty reprezentowały różne dziedziny, obszary i zagadnienia – wszechświat, który można było objąć wzrokiem1. Niezależnie od przeznaczenia — gabinet jest miejscem ukrytym, obszarem prywatnym lub miejscem, w którym można liczyć na dyskrecję.

Gabinet Patrycji Orzechowskiej kolejna wersja 'gabinetu’ — zbiór jej prywatnych doświadczeń, obserwacji i myśli — obraz świata i złożonej natury ludzkiej utrwalony w fotograficznych cyklach. Wyobrażone miesza się w nich z realnym, a gesty i znaki układają się w symboliczne figury.

Technika jest w tych pracach tak samo ważna jak sama treść. Pozwala jej bowiem ożywać, reagować na światło, otwierać ukryte przestrzenie. Powierzchnie lunatypii nie są płasko zamkniętymi płaszczyznami, ale połyskują i wciągają wzrok w głąb żywej materii, wywołując wrażenie obecności 'drugiej strony’ — wewnętrznego świata, który nie poddaje się widzowi, lecz sam obserwuje. W nim pozostaje ukryta tajemnica, a całość stwarza specyficzny klimat zawieszenia między widzialnym a niewidzialnym, realnym i wyobrażonym. Ten klimat przypomina pierwsze dagerotypy, wśród których znajdują się nie tylko pejzaże i portrety, ale również obiekty, przedmioty i pojedyncze sceny, których znaczenia trudno dziś odgadnąć. Ich czar i tajemnica technologii powodowały, że zatrzymane w kadrze fragmenty rzeczywistości uwodziły widzów wysyłając, ale i odsyłając znaki z powrotem. Podobnie jest z pracami Patrycji Orzechowskiej – gęstość i sens zawartych w nich treści prowadzi do bardzo mocnych, wzajemnych relacji widza z dziełem prowokując tym samym do poszukiwania w 'resztkach’, których artystka używa, poza-estetycznych refleksji nad siłą i znaczeniem wizualnego przekazu. Jej fotografie nie są więc zapisem rzeczywistości, nie są również artystyczną jej interpretacją a raczej nośnikiem wartości podstawowych: stanów, uczuć i emocji dotyczących każdego człowieka.

* * *

Świat Patrycji Orzechowskiej składa się z pojedynczych elementów, wizerunków i gestów ułożonych w cykle tematyczne, z których każdy kieruje naszą uwagę na złożoność natury ludzkiej i dualistyczny charakter świata. Jego kształt budowany jest z fragmentów, a wykorzystane 'ślady’ wskazują najważniejsze motywy-cykle: kobiety, martwe natury i gesty. Gabinet porządkuje zasady gry między nimi, zachowując równowagę między tym co statyczne a dynamiczne, żywe i sztuczne, prawdziwe i wyobrażone. Nie odkrywa jednak tego co chcielibyśmy wiedzieć, czego spodziewamy się po pierwszym kontakcie. Ukryte i nieobecne pozostaną twarze, zasłonięte wnętrza, dwuznaczne gesty.

W pierwszej i trzeciej sali umieszczone zostały prace pt: Kotara, Zasłony oraz The End. Zasłona symbolizuje przegrodę, zaznacza obecność dwóch światów: zewnętrznego i wewnętrznego, stanowi tym samym rodzaj inicjacyjnej bramy, którą przekraczając dostępujemy szczególnych względów. Na pierwszej lunatypii widzimy ją szczelnie zasłoniętą, udrapowaną, nieruchomą; na drugim rozchyloną, odkrywającą częściowo czarną otchłań. Z tej otchłani wyłaniają się nogi, pozwalając jedynie domyślać się obecności człowieka. Ten porzucony na granicy dwóch, umownych przestrzeni „przedmiot” wydaje się teatralnym rekwizytem, obiektem porzuconym i przypadkowym. Nie wiadomo jednak, czy uczestniczymy w pierwszym akcie, czy też w scenie epilogu, czy dane nam będzie poznanie prawdy i rozwiązanie zagadki leżącej na granicy dwóch światów kobiety. Pozostaje jeszcze napis z drugiej pracy z motywem zasłony — 'The End’, spływający z górnej części kotary — motyw kończący filmowe seansy i czas oddzielony od realnego życia opowiedzianą historią. Mimo, iż przestrzegamy ustalonego podziału na realne i wyobrażone to zasłonięta kurtyna zawsze prowokuje do wejrzenia w ukryty za nią świat, kusi niewiadomą, zwodniczo obiecując zaspokojenie naszej ciekawości mimo ceny jaką przyjdzie być może zapłacić w zamian za tajemnicę. Te pragnienia i tak pozostaną niespełnione, możemy jedynie zazdrościć tej, która zagląda za zasłonę trwając w tym geście na wieczność.

Kolejne cykle konstruowane są w podobnym układzie, przywołując stany przeciwne i zmienne emocje. Prace z cyklu Martwa natura to balansowanie pomiędzy tym co 'naturalne’ a więc żywe i biologiczne a tym co martwe — na zawsze bierne i sztuczne. Artystka wybrała dwa motywy — przedmioty zawieszone pomiędzy martwym a żywym, przedmiotem a podmiotem. Są to: rzęsy i peruki — elementy przynależne kobiecie — rekwizyty, które są zarazem atrybutami jej kobiecości. Oderwane od nosicielki i ułożone na neutralnych tłach, zamieniają się w martwe bibeloty, lub są raczej symulacją prawdziwych części ciała. Upozowane i pozbawione funkcji fragmenty ciała budzą zarówno zachwyt, ale i przerażenie. Każdy z nich może być związany z inną historią, osobą, czy wspomnieniem. Ułożone na lustrzano-perłowych tłach pełnią rolę „naturalnych hieroglifów” — nośników znaczeń, których sens wskazuje zakazany i nieodłączny wymiar ludzkiej egzystencji – przemijanie.

Sala środkowa zaskakuje porządkiem i ostrością motywów cyklu Studia Gimnastyczne. To jedyne wizerunki kobiet, których twarze skierowane są bezpośrednio do widza. Niektóre poważne i skupione, inne uśmiechnięte i zalotne, zlewają się w dekoracyjne układy. Wszystkie ubrane są w czarne stroje gimnastyczek, powtarzając te same gesty. Ta niewinna tresura służy nadaniu cielesnym, żywym 'figurom’ konkretnego kształtu. Bez trudu można rozpoznać w zamrożonych gestach kobiet tryskającą fontannę, pająka, pąk kwiatu, owada czy słoneczny krąg. Na ścianach tuż pod fotografiami, znajdują się ich odpowiedniki – namalowane ze swobodą i czystym, dziewiczym zamysłem rysunki tych motywów. Wszystkie nawiązują do organiczności i kobiecej natury, wszystkie posiadają wiele znaczeń i historii. Spływające ze ściany czarne rysunki kontrastują z precyzyjnymi kompozycjami fotografii a młodość i witalność modelek podkreślona figlarnymi uśmiechami zderza się z ich uporządkowaniem i sztywnymi pozami.

Niespodziewane połączenia tego co znane a jednocześnie obce, żywe i martwe, odkryte i ukryte pojawia się w większości prac Gabinetu. Autoportret podwójny pozostanie anonimowy, chociaż możemy domyślać się bliskich relacji przedstawionych na nich kobiet. Nie widzimy ich twarzy, ale sposób kompozycji — odwrócone od widza twarze zwrócone do siebie pozwala nam wierzyć, że kontakt między nimi chociaż nieuchwytny dla każdego jest niezwykle silny i trwały. Dalsze prace — kolaż z wyciętych z gazet kształtów głów to jedynie kolekcja „pustych” fryzur a poklatkowo ukazana postać rozbierającej się kobiety z pracy Odkrywanie-zakrywanie wykonuje gest, który jest równocześnie jednym i drugim.

Większość kompozycji to układy centralne, kilka zaledwie skomponowanych zostało diagonalnie podkreślając znaczenie ruchu czy gestu modelki. Takie rozwiązanie pojawia się w cyklu Balon, Balony czy Odkrywanie-zakrywanie. W pierwszych dwóch pracach to co aktywne zmienia się w pasywne, ruch kontrastuje z odpoczynkiem. Balon symbolizuje pełnię życia, biologiczną cielesność kobiety, ale jest również formą doskonałą, uosobieniem całości i nieskończoności. W drugim, niekończące się fazy ubierania i rozbierania stanowią ciągły zapis ruchu, który w tym przypadku nie ma początku ani końca. Taki układ wywołuje uczucia podobne do tych, które odczuwamy stając przed szczelnie zasłonięta kotarą, natrafiając na porzucone atrybuty kobiecości czy autoportrety, których tożsamości nigdy nie będziemy pewni.

Jedną z pierwszych/ostatnich prac prezentowanych na wystawie jest Tabu ukazujący wizerunek zamaskowanego przewodnika — cienia, który gestami wypowiada kolejne litery, układające się w słowo T A B U. Ta postać wprowadza nas w strefę zakazaną, nietykalną, ukrytą przed tłumem, wymagającą spokoju i intymności. Sam wizerunek ukrywa w sobie wiele pytań, nie sposób bowiem odgadnąć kim jest, jaka jest jego rola a wykonywane gesty dla wielu pozostaną nieczytelne. Czy spotykamy się ze strażniczką, przewodniczką czy kobietą, która opowie własną historie — nie wiadomo. Jednak układ, charakter i sposób obrazowania każą domyśleć się tego co nastąpi — spotkania z 'resztkami’ doświadczeń i emocji ukrytymi w kolejnych zakamarkach i obrazach, 'resztkami’, które każdy musi odkryć na swój sposób. Balansowanie na granicy dwóch realności, kobiecych natur i emocji to istotny, jeżeli nie najważniejszy element wystawy. To zapewne klucz do interpretacji fotograficznych obrazów, klucz do wnętrza samej artystki, która pozwala zajrzeć do intymnego świata kobiety.

* * *

Gabinet Patrycji Orzechowskiej to historia opowiedziana obrazami. Ten rodzaj narracji wymaga jednak od widza zaangażowania i skupienia. Nie ma bowiem jednoznacznej drogi jej poznawania, nie znajdziemy również logicznych ciągów zdarzeń i epizodów, a raczej pojedyncze ślady, które kierują naszą uwagę na istotne fragmenty. Ta nie-linearna struktura, wpisuje się w strategię współczesnych form narracji oraz specyfikę „kultury płynności”. Alicja Kępińska powołując się na J. F. Lyotarda, U. Eco i R. Barthesa pisała m.in. o narracji uwolnionej od obowiązku obrazowania i tworzenia całościowych ciągów. Uwolniona narracja może więc swobodnie podążać „w różnych kierunkach i różnych przestrzeniach”, objawiać się fragmentarycznie porzucając własne wątki, wzniecać nowe lub prowadzić na boczne ścieżki, które urywają się nagle, bez uzasadnienia2. Zastygłe i utrwalone w wystudiowanych pozach kobiety, multiplikacje i porzucone jak gdyby przypadkiem części ciała każdy musi pozbierać samodzielnie, poszukać własnych połączeń i punktów styku. Ta specyficzna „gra” resztkami, czy pozostałościami większej całości mówi jednak więcej o stanach duszy i ukrytych pragnieniach niż o życiu codziennym. Nowożytne 'gabinety osobliwości’ fascynowały fragmentarycznością i dostępnością światów nieznanych i tajemniczych, które w oczach oglądających stwarzały nową całość. Prace Orzechowskiej uwodzą tajemniczym obszarem wewnętrznych emocji, które są ujawniane za pośrednictwem fragmentów świata rzeczywistego. To co zakazane jest jego integralną częścią i chociaż nigdy nie poznamy tej tajemnicy, Gabinet pozwala poczuć nastrój wszystkiego co nietykalne i ukryte.

(1) Mowa o XVI-XVIII wiecznych 'gabinetach osobliwości’ stanowiące w tym czasie ważne zjawisko społeczne i kulturalne, zob. K. Pomian, Zbieracze i osobliwości. Paryż, Wenecja XVI-XVIII wiek, Warszawa 1996, s. 63.
(2) A. Kępińska, Sztuka w kulturze płynności, Poznań 2003, s. 108-109.

Tekst pochodzi z katalogu towarzyszącego wystawie indywidualnej Patrycji Orzechowskiej GABINET.
20 kwietnia – 11 maja 2006
Galeria Wizytująca | Warszawa
Kurator: Leszek Czajka

All rights reserved